wtorek, 25 kwietnia 2017

Wczoraj Jarek i Lucyna wyprawili się na Gibraltar. W planie była wycieczka dookoła skały i wjazd na górę, w celu pooglądania widoków i małp oczywiście. Widoków niestety za dużo nie pooglądali, bo pogoda była jak na załączonym zdjęciu
a małpy, jak to małpy dobierały się Lucynie do plecaka.
Jak my byliśmy tam dwa lata temu, to stare osobniki nie raczyły na nas spojrzeć, nie mówiąc o skakaniu.
Objazd skały zaowocował zdjęciem odrestaurowanego w 2013 pomnika, który upamiętnia Generała Władysława Sikorskiego.
oraz zdjęciem działa.
Działko niczego sobie - lufa 12,5 cali i 50 ton masy - Jarek przy nim wygląda jak kruszynka.
A my w tym czasie pilnowaliśmy Jarkowego psiuta, by nie usechł z tęsknoty za ukochanym panem i obserwowaliśmy życie kempingowe. Jak wcześniej pisałam obok nas zainstalowało się chyba z 7 przyczep z całymi rodzinami. Wczoraj rano , i dziś zresztą też, wszystkie męskie osobniki z tego taboru zapakowały się w auta i odjechały w niewiadomym kierunku. Zostały niewiasty z małymi dziećmi. Wczoraj odbywało się wielkie sprzątanie w środku przyczep, a potem kompletna kosmetyka na zewnątrz, łącznie z myciem dachów - sprzątały oczywiście panie, co wzbudziło wielki zachwyt u Zenka, a potem i u Jarka. Pod wieczór kobitki zaczęły gotowanie wieczornej strawy i szukanie swoich pociech, które cały dzień chodziły samopas. Wygląda na to, że nie jest to wyjazd turystyczno-zwiedzający, a raczej chyba za chlebem.
Dziś już zaczęliśmy jechać w kierunku domu i teraz jesteśmy w Balermie pod Almerią. Kemping odwiedziliśmy w zeszłym roku i jest wart polecenia - nowy, zadbany, morze blisko, jest gdzie pojeździć rowerami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz