Część fortecy została zamieniona na hotel i tej nie zwiedzaliśmy, a po wdrapaniu się na wzgórze pochodziliśmy wzdłuż murów obronnych podziwiając piękne widoki na całą dolinę.
Ale po kolei: droga do fortecy dziś jest asfaltowa, ale w średniowieczu to jej nie było i ciekawa jestem którędy napastnicy chcieli się do niej przedostać. Nachylenie stoków to jakieś 60-70 stopni, więc łatwe do obrony, tym bardziej, że żadnych drzew na tych stokach nie ma.
W środku dwie górujące wieże, w Torre del Espolon spotkaliśmy jednego z tych obrońców - pewnie strzela z kuszy gdy zbyt dużo turystów próbuje w sezonie zwiedzać zamek (hihihi)
Z wieży rozciąga się fantastyczny widok na całe miasto i okolicę.
W części udostępnionej do zwiedzania, z budynków to można tylko oglądnąć dawną cysternę, do której zbierano deszczówkę. Dziś tam jest mała wystawa obrazująca życie codzienne w tej okolicy za czasów kalifatu jak i po.
Tych cystern na całym wzgórzu było kilka i była to jedyna możliwość pozyskania wody pitnej z deszczówki. Miały one swoją specjalną konstrukcję - przed głównym zbiornikiem, w którym była czysta woda, były mniejsze "przed-zbiorniki", w których na dole zbierały się zanieczyszczenia, a "odstana" woda płynęła już w miarę czysta. Tak sobie myślę, że ta woda nie za bardzo nadawała się do picia i pewnie wszyscy o tym wiedzieli, bo w tamtych czasach wino było popularniejsze niż woda jako napitek.Teren twierdzy dziś jest używany również jako miejsce występów teatralnych czy koncertów.
Schodząc do miasta mijaliśmy zdewastowany kościółek, który też ucierpiał w czasie trzęsienia ziemi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz