W niedzielą w szwedzkiej alejce zorganizowano koncert - cztery gitary, bongosy i tamburyn dawało czadu przez kilka godzin. Chętni do słuchania porozkładali się wokół ze stolikami, różnej maści napitkami, ale królował hiszpański szampan czyli CAVA.
Cava to wyrób kataloński i jej historia jest dosyć młoda, bo rozpoczyna się gdzieś w latach 70-tych dziewiętnastego wieku. Oczywiście wzorcem był szampan francuski, a hiszpańscy producenci też stosują metodę dojrzewania wina w butelkach, a nie gazowania dwutlenkiem węgla jak w przypadku innych win musujących. Tańsze "szampany" z Hiszpanii podbiły rynki europejskie w latach 50 ubiegłego wieku, ale to nie podobało się Francuzom i wywalczyli sobie prawo do nazwy 'szampan' tylko do win wytwarzanych w apelacji Champagne. A Hiszpanie musieli zmienić nazwę dla swojego wina musującego i tak mamy tu Cavę. Będziemy musieli spróbować, choć my wolimy wina czerwone, a to zdecydowanie jest białe.
Codziennie chodzimy sobie na spacerki - za każdym razem trochę dalej. Poniżej zdjęcia z wczorajszej i dzisiejszej przechadzki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz