sobota, 17 sierpnia 2019

40. Gedser - Leszno

Uf, jesteśmy w domu. Przejechaliśmy 8200 km i na te wakacje wystarczy, choć jak się podzieli kilometry przez dni, to wychodzi tylko 205 km na dzień. Pogoda nam dopisała, 90% ciepłych rzeczy które zapobiegliwie zabraliśmy wróciła nieużywana, a przydały się krótkie spodenki i T-shirty.
Teraz trzeba wysprzątać kamperka i powoli szykować się do zimowania w Hiszpanii.
Pozdrowienia dla wszystkich czytelników i zapraszam na jesienne wpisy, choć na pewno będzie ich mniej.
A poniżej dowód na norweskie poczucie humoru, bo niektórzy twierdzą, że to ponuraki, a to wcale nieprawda.

piątek, 16 sierpnia 2019

39. Ljungskile - Gedser (Dania)

Oj, najechaliśmy się dziś do bólu i przejechaliśmy 460 km. Po drodze były dwa mosty, kilka tuneli i dobrze, że mocno nie wiało w cieśninie Sund, to przejazd przez most był bezproblemowy.
Na nocleg stanęliśmy w samym Gedser, w marinie - bardzo fajna miejscówka (130 koron duńskich) i kilka metrów od promu, więc rano będzie można się szybko ustawić w kolejkę.
Dziś po drodze poszaleliśmy - zostało nam 280 szwedzkich koron i trzeba je było wydać. Był więc McDonald gdzie stanęliśmy na frytki, nugetsy i szejka. I starczyło jeszcze na dwie drożdżówki. Tak się objedliśmy, że już nie robiłam obiadu i po przyjeździe była tylko herbatka i  lampka wina.

czwartek, 15 sierpnia 2019

38. Lillehammer - Ljungskile

Good bye Norwegio, hello Szwecjo, ale na krótko,  bo tylko przejazd i jedna noc.  Śpimy na stacji shella i tu spotkaliśmy podróżników z Polski. Też wracają do domu i też lubią Norwegię - są tu już 12 raz.  Pani powiedziała, że zamiast jeździć po sanatoriach przyjeżdżają tu ładować akumulatory. I w pełni ich rozumiemy.  Na jednym z kempingów spotkałam młodą Półkę, która pracowała w kuchni. Przyjechali z mężem do pracy w maju, bo zakochali się w tym kraju będąc tu 5 lat wcześniej w podróży poślubnej. I bardzo są zadowoleni pomimo dość dużej odległości od rodziny.  Pani stwierdziła, że połączenia samolotem są na tyle dobre i nie aż tak drogie, że będzie ich stać na wizyty w kraju. Bo z Norwegią tak jest,  albo się zakochasz, albo odwiedzisz raz i basta.
A jutro już będziemy w Danii.

środa, 14 sierpnia 2019

37. Lillehammer

W nocy znów padało, ale poranek powitał nas słońcem. Poszliśmy sobie na wycieczkę do miasta, głównie by stracić resztę koron. A w mieście, przy głównej ulicy większość sklepów jest z ciuchami albo z wyposażeniem wnętrz. No to kupiliśmy sobie lody i po ciastku na jutro.
Przez miasto przepływa rzeczka i znaleźliśmy taki uroczy zakątek.
Igrzyska olimpijskie były tu 25 lat temu i o mało co Lillehammer przypomniało by sobie o zmaganiach , gdyby Oslo wygrało kasting na igrzyska w 2022. Ale wygrał Pekin i nic z tego. Chiny są bogate, to sobie wybudują infrastrukturę, a skocznie w Lillehammer będą dalej służyć Pucharowi.
Wypatrzyłam w mieście takie oto stare budynki, ten drugi stoi niedaleko kempingu,  już na przedmieściach.
Jutro będziemy już w Szwecji,  więc żegnaj Norwegii, a może do widzenia......


wtorek, 13 sierpnia 2019

36. Lillehammer

Wreszcie trafiliśmy na kemping ⛺ gdzie jest więcej zagranicznych turystów niż norweskich.  Większość pewnie jest w drodze powrotnej do domu, tak jak my.
Deszcz padał całą noc, a przestał dopiero po południu,  tak więc dziś odpoczywaliśmy. Chociaż nie, ja zrobiłam śniadanie,  smażyłam ryby na obiad (były pyszne),  potem poszłam zmywać. Zrobiłam też sos bolognese na drogę i znów trzeba było pozmywać. A Zenek rozkładał stolik, markizę i dolewał wody do zbiornika. Czyli troszkę żeśmy się napracowali (hihihihi).
Jutro ma być ładnie i mamy w planie spacer do miasta - zostały nam korony i trzeba je wydać.
A to jest rodzinka trolli, która pilnuje gości kempingowych.

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

35. Oppdal - Lillehammer

Pada. Deszcz padał całą noc i poranek był bardzo mokry i pochmurny. Można by rzec, że dziś chmury nam jadły z ręki, tak nisko snuły się z rana po ziemi.
Około jedenastej troszkę się rozpogodziło i już do samego Lillehammer mieliśmy na przemian słońce wyglądające zza chmur, a za chwilę prysznic.
Zachmurzone zdjęcia też mają swój urok
Prawie całą drogę jechaliśmy wzdłuż jakiś rzek, a po całonocnych opadach dość żwawo płynęła w nich woda.
Kemping w Lillehammer ma chyba najładniejsze łazienki (choć za prysznic nadal trzeba dodatkowo płacić), ale za to kuchnia ma tylko maszynki do gotowania, mikrofalę i zlewy do zmywania. Na tych kempingach, które odwiedzaliśmy pomieszczenia kuchenne były wyposażone w komplety garnków, patelni, talerzy, misek, sztućców, kubków a czasem nawet kieliszków do wina. Czasem miały nawet toster czy ekspres do kawy, a czajnik elektryczny to standard. Są też płyny do mycia naczyń i różne szczotki i myjki. Czyli taki pieszy, rowerowy czy motocyklowy turysta, który nie wiezie całego domku na kółkach, może sobie coś upichcić, zjeść z w miarę przyzwoitej zastawy i posprzątać po sobie. I tak było też w Finlandii i Szwecji, więc to chyba skandynawski standard. Dobrym zwyczajem jest też ustawianie stołów z ławkami na przydrożnych parkingach. Norwedzy często zatrzymują się, wyjmują z bagażników kosze piknikowe i robią sobie przerwy w podróży. My też często stawaliśmy sobie na kawę, no bo przecież nigdzie nam się nie śpieszyło.
Jutro w planie wycieczka do miasta, o ile nie będzie padało. Zobaczymy.

niedziela, 11 sierpnia 2019

34. Levanger - Oppdal

Pogoda nam się trochę popsuła, pewnie dlatego byśmy nie żałowali powrotu do domu. Dziś było ciepło, ale przez cały dzień raz świeciło słońce, a raz chmurzyło się. A teraz rozpadał się deszcz i zrobiło się całkiem szaro.
Zenek zaprojektował powrót trasą E6 i musieliśmy zrezygnować z tempa 60- (sześćdziesiąt km/h lub wolniej).  Tak jeździliśmy do tej pory, ale ruch był minimalny, a na tej E6 to jak na niemieckiej autostradzie w niedzielny wieczór. Widoczki też nieciekawe, głównie pola i lasy, bo tu lodowiec trochę wyrównał i można było rozwinąć rolnictwo.
Jutro będziemy już w Lillehammer i chcemy tam zostać 2-3 dni, by nabrać oddechu przed dalszą podróżą.

sobota, 10 sierpnia 2019

33. Hansen Camping - Levanger

Skończyła nam się malownicza trasa Rv 17 i dziś pożegnaliśmy północne fiordy.
Takich widoczków jak powyżej chyba już nie będzie, ale może trafią się jakieś inne.
Jechaliśmy dzisiaj dużo przez rejony rolnicze i Norwedzy są jeszcze przed żniwami. Większość zbóż jest już gotowa do ścięcia, ale były też takie nie do końca dojrzałe. To prawie dwa miesiące opóźnienia w porównaniu z nami.
Zjeżdżamy już ostro na dół i trochę żal, że to już koniec przygody. Z drugiej strony cieszymy się na spotkanie z wnuczkami.

32 suplement. Hansen Trading and Camping

Dodatek do wczorajszego wpisu.
Wieczorem wróciło słońce i zaraz potem wrócił Zenek z połowów i przyniósł mnóstwo roboty
Są dwa dorsze i osiem czarniaków - razem 3,5 kg po filetowaniu. Znów będzie na kilka dobrych obiadów!!!!
Od rana mamy słońce i od razu zrobiło się przyjemniej. Taki widok mieliśmy przy śniadaniu

piątek, 9 sierpnia 2019

32. Steinmo Biloparkering - Hansen Trading and Camping

Ktoś nam zajumał dziś słońce, cały dzień mamy pochmurny i po wczorajszym upale prawie 30 stopni dziś tylko 17. Ale nie narzekamy, bo i tak pogoda do tej pory była świetna.
Pokonaliśmy dzisiaj trasę około 100 km z dwiema przeprawami promowymi: Anddalsvag - Horn oraz Vennesund - Holm.
Anddalsvag to tylko przystań, przed którą jest taki znak,
jedno gospodarstwo i chyba "remontowa końcówka fiordu" w której stoi jeden zardzewiały kuter, jakiś prom i fragmenty basenów dla łososi.
A w Vannesund wypatrzyłam takiego oto Goldwinga z przyczepką i domki na palach - z tarasu można by łowić ryby, gdyby nie to, że co chwilę przepływa tu prom i płoszy wszystkie.
Tak ogólnie to dużo motocyklistów i rowerzystów można spotkać na drogach. Jadąc tunelami zawsze uważaliśmy, czy przypadkiem nie zabłąkał się jakiś rowerzysta, bo nie wszystkie tunele mają objazdy starymi traktami.
Przystań Holm to też kilka domków zaledwie, choć jest też i kościółek.
A dziś ostatni już nocleg nad fiordem, bo od jutra wjeżdżamy w interior i woda będzie tylko w słodkiej postaci. Może trafimy wreszcie na jakiś wodospad, bo jak do tej pory to porządnego jeszcze nie widzieliśmy.

czwartek, 8 sierpnia 2019

31. Flostrand - Steinmo Biloparkering

Kolejny dzień podróży - na początek pojechaliśmy drogą po drugiej stronie fiordu nad którym nocowaliśmy i jest zdjęcie miejsca przy skałach gdzie nocowaliśmy.
Dziś też mieliśmy dwie przeprawy promowe Nesna - Levang i Tjøta - Forvik  oraz  trochę czekania w porcie. W Nesna był taki "tłok", że aż jeden z promów musiał czekać na zwolnienie miejsca przy nabrzeżu.
A obok przybił pływający ambulans, który przywiózł chorego drogą wodną - chyba szybszą w transporcie niż drogowa.
Warto tu przyjechać dla takich widoków
I jeszcze ciekawostka: najwięcej pracy w Norwegii mają chyba elektrycy.  Prąd jest doprowadzany tu do najmniejszj chatki czy szopy. A między wyspami to kable biegną pod wodą i miejsca gdzie są topione oznaczają takimi tabliczkami. 
I na dobranoc zdjęcie zachodu słońca - po raz pierwszy w tej wyprawie udało się zobaczyć taki ładny obrazek.

środa, 7 sierpnia 2019

30. Holand Rastplas - Flostrand

Wczoraj zapadła decyzja, że pojedziemy dalej drogą Rv 17. Jest tak urodziwa, że trzeba ją jeszcze raz przejechać.
Dziś mieliśmy 2 przeprawy promowe: Ågskardet - Forøy i Jektvik - Kilboghamn.
Pierwsza kosztowała 121, a druga 290 NOK. Drogo, ale przyjemnie, szczególnie, że pogoda dziś jest przepiękna: cieplutko, słonecznie i słaby wiatr. Na drugi prom przyjechaliśmy na styk, pani sprzedała nam bilet i zostaliśmy na przystani,  bo prom ⛴ był pełen.
No to był czas na kawę, pierniczka i pochodzenie po okolicznych skałach.  Tak wygląda kamperek w oczekiwaniu na transport.
W wodzie,  przy brzegu jest pełno życia - wypatrzyłam i meduzy i rozgwiazdy.
Znów przekroczyliśmy krąg polarny  tym razem płynąc - a na zdjęciu jest globus dla turystów, by wiedzieli, że to już.
Rv 17 jest też pełen tuneli i dziś jechaliśmy najdłuższym, ponad 7,5 km.
Stanęliśmy na nowozbudowanym parkingu, który jest ładniejszy niż niejeden kemping. Plus jest taki, że za free, i choć oprócz kosza na śmieci nie ma innych urządzeń, to nam to nie przeszkadza - solary wreszcie na siebie zapracują,  a dają radę ładować elektronikę i zasilać tv.
I obiad był w takich okolicznościach przyrody.