Hurra, wróciła dobra pogoda. Dziś od rana świeci słoneczko, temperatura podniosła się do 23 stopni więc ruszyliśmy na wycieczkę po okolicy, to znaczy wzdłuż kolejnych plaż po nadmorskim deptaku.
Morze uspokoiło się i wielkie fale zniknęły w nocy i nad wodą zaroiło się od wędkarzy.
Deptak biegnie tuż przy plaży, a po drugiej stronie stoją sobie takie oto domy pobielone wapnem.
Dojechaliśmy do mariny - stało tam kilka fajnych jachcików, ale dziś zdjęcie łodzi rybackich
Odwiedziliśmy El Castillo de la Doquesa i choć pisało, że w niedzielę jest otwarte, to brama była zamknięta na głucho
Z ciekawych rzeczy na deptaku jest rzeźba - ja ją zatytułowałam "Wróć do domu z rybą"
i jeszcze ciekawostka przyrodnicza: myślałam, że to stokrotki, a okazało się, że to jakaś płożąca się bylina wspinająca się po palmach.
Przejechaliśmy ponad 6 kilometrów wzdłuż plaż i po drugiej stronie zawsze były jakieś domy. Tak praktycznie wygląda całe Costa del Sol i chyba nie chciałabym znaleźć się tutaj w środku sezonu. W zasadzie mamy małą próbkę wakacyjnego tłoku, bo wczoraj wjechała na kemping kawalkada samochodów z przyczepami, jak się dziś okazało Irlandczycy. Ludzie młodzi z małymi dziećmi, bardzo hałaśliwi i trochę niewychowani, bo nie tylko dzieci biegają nam po parceli, ale i dorośli potrafią skracać sobie drogę przez nasze włości. W trakcie obiadu, gdy jedna z kobitek zaglądała nam do talerzy powiedziałam jej "dzień dobry", ale nawet nie odpowiedziała. Jednak z powrotem poszła dookoła. Mam nadzieję, że wytrzymamy do wtorku. Jarek jutro jedzie do Gibraltaru, a my będziemy pilnować psiutka, bo niestety na motorek się nie mieści.
No tak, takie towarzystwo potrafi popsuć humor.
OdpowiedzUsuńA Jarkowy psiutek nie może pokazać, że to on jest kierownikiem podwórka i obce nie będą mu tam łazić?
Jak sobie wspomnę Waszą Tinę, to ona potrafiła.
Wejście na schody też wymagało jej akceptacji :-)
Oj, czasem Tinki brak. A po Jarkowym polu nie chodzili, bo tylko nasze było "po drodze".
Usuń