Znów mieliśmy deszcze z piątku na sobotę w nocy, oraz rano w sobotę do południa. I nagle się rozpogodziło i zaświeciło słońce. Nagle zaroiło się od spragnionych słońca ludzi i wszyscy wystawiali krzesła, by pogrzać się w słońcu. A my pojechaliśmy do miasta po ostatnie zakupy i potem jeszcze pojeździć trochę po miasteczku. Od naszego ostatniego tu pobytu przybyło ścieżek rowerowych i choć Hiszpanie są na ulicach bardzo uprzejmi dla rowerzystów, to jednak ścieżki rowerowe są bezpieczniejsze.
W całym miasteczku jest dużo ławeczek zbudowanych z ceramicznych kafli, to można i przysiąść i zdjęcie sobie zrobić.Potem wróciliśmy na kemping na obiad, a ponieważ niebo w dalszym ciągu było bezchmurne to o siedemnastej wróciliśmy do miasta na sobotnią procesję wielkanocną.
Największe wrażenie zawsze robi przemarsz platformy z figurą - powolutku, w rytm podawanych komend, bo tam w środku to jest chyba z 35 osób, które muszą zgrać swoje ruchy. Takie platformy to mogą ważyć nawet ze dwie tony, więc każdy ruch musi być dokładny. W tym roku udało nam się oglądnąć tylko jedną procesję, w pozostałe dni albo lało albo procesje były w nocy, gdy już smacznie spaliśmy.