niedziela, 10 marca 2024

22 tydzień - ta ostatnia niedziela....

 Dwa tygodnie przeleciały lotem błyskawicy, praktycznie na "nic nie robieniu", jeśli nie liczyć wodnej gimnastyki, jeżdżenia rowerami, aprowizacji, gotowania (to ja), zmywania (to Zenek), czy spotkań ze wszystkimi wokoło znajomymi. Pogoda zrobiła się bardziej dynamiczna, więcej mamy silnych wiatrów, a wczoraj to cały prawie dzień padało i w ogóle nie było słońca. Cały Półwysep Iberyjski zasnuty był chmurami, a sztorm tym razem miał na imię Monica i w niektórych miejscach nawet przyniósł śnieg. Poniżej zdjęcie z okolic Albacete z pasma górskiego Sierra de Alcaraz - to niecałe 200 kilometrów od nas.

Ale to było wczoraj, a dziś znów ładna pogoda, wróciło słońce i choć trochę wieje, to jest to ciepły wiatr. 

Rozpoczęliśmy już pakowanie, od tygodnia przenosimy po troszku do kampera to, co jedzie z nami dalej. Mamy czas do czwartku, bo w czwartek oddajemy przyczepę, a w piątek ruszamy dalej. Jak już ruszymy, to będzie więcej relacji, bo mam nadzieję, że trochę pozwiedzamy to i będzie o czym pisać.

A dziś spotkaliśmy się na ostatnim - w tym zimowaniu - niedzielnym obiadku. Dziś dołączyła do nas Ela poznanianka i podsumowaliśmy sezon przy hiszpańskiej paelli, ale tej mięsnej, z rozrzewnieniem wspominając smak tej marisco. W przyszłym sezonie trzeba zdecydowanie więcej jeść owoców morza!!!!

Następny wpis pewnie będzie pod koniec tygodnia, nie jedziemy zbyt daleko,ale będzie to nowe miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz