Przejechaliśmy jakieś 20 kilometrów dalej, ale jesteśmy bliżej Wogezów. Jutro wyprawa do kolejnego alzackiego miasteczka, jest też do zwiedzenia zamek. A kemping jest tradycyjnie pełen - najwięcej Niemców i Holendrów tym razem. Trzeba tu stosować metodę podobną do meldowania się na kempingach na Lofotach. Tam jak się przyjeżdżało po dwunastej, to miejsc praktycznie nie było. A tu jest podobnie - na poprzednim kempingu o jedenastej już była kartka COMPLET.
Obok kempingu płynie dość żwawa rzeczka i przyjemnie szumi.
Dalej mamy bardzo ciepło i wszędzie jest pełno kwitnących róż, które obłędnie pachną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz