To nasza dzisiejsza trasa po Strasburgu. Na początek odwiedziliśmy miejsce które się nazywa Petit France, potem pojechaliśmy odwiedzić Parlament Europejski (to ta czerwona kropka na planie), potem wróciliśmy na jedzonko do centrum. Jeżdżenie rowerem po Strasburgu to bułka z masłem. Wszędzie są wyznaczone ścieżki, a rowerzystów jest chyba więcej niż samochodów. Ulice jednokierunkowe często mają znak, że można rowerem pod prąd jechać. Jeśli dodamy do tego kulturę kierowców, którym się nie spieszy i nie trąbią na ciebie, to komfort jazdy jest naprawdę wysoki.
Ale po kolei - zaczęliśmy od budowli obronnej - Barrage Vauban - która jest mostem i jazem jednocześnie i zgadnijcie kto jest jej autorem? Oczywiście Sebastian Le Vauban - zrobił plany, a zbudował go jego kumpel Jacques Tarade w XVII wieku. Główną funkcją obronną zapory była możliwość podniesienia poziomu rzeki Ill i tym samym zalania wszystkich terenów na południe od miasta. Użyto tej funkcji raz w 1870 roku w czasie wojny francusko-pruskiej. W środku budynku jest magazyn rzeźb, a na górze taras widokowy. W magazynie wypatrzyłam rzeźbę człowieka na koniu, taką samą jakie zdobią katedrę - jest ich na katedrze kilkanaście, a na drugim zdjęciu widać, że każda rzeźba składa się z 3 części i pewnie były produkowane hurtowo. Ciekawe jest jak były "sklejane" po ustawieniu na wysokości, bo w tamtych czasach super glue przecież nie mieli.
Droga do parlamentu zajęła nam chwilkę, a do środka nie można było wejść, bo akurat mieli przerwę i dwie godziny trzeba było czekać. Parlament wygląda tak - oczywiście to jego część, ta okrągłą.Wypatrzyliśmy też naszą flagę - jeszcze jest i niech tak zostanie po najbliższych wyborach.Flagi Unii i flaga Włoch opuszczone do połowy, pewnie ze względu na pogrzeb Berlusconiego, ale zobaczcie jest też flaga Ukrainy - to dobry znak, czekamy tylko na koniec wojny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz