niedziela, 28 kwietnia 2024

Oliwki, oliwki po horyzont....

Dziś przejechaliśmy 400 kilometrów głównie podziwiając gaje oliwne, które zaczęły się tuż za Sewillą i ciągnęły się prawie aż do Malagi.

Z ciekawości poszukałam w sieci co też ciekawego piszą o uprawach oliwek w Hiszpanii. I tak:

- Hiszpania jest liderem produkcji pod względem powierzchni i ilości; 45% produkcji światowej i 70% produkcji EU

- gaje oliwne w całej Hiszpanii to 2,75 miliona hektarów, z czego 1,67 miliona hektarów jest w samej Andaluzji

- uprawą oliwek zajmuje się 350 tysięcy rolników (średnia na 1 rolnika to ok 8 ha) 

- 7% gajów oliwnych przeznaczonych jest na produkcję oliwek stołowych i 67% oliwek stołowych w Europie pochodzi z Hiszpanii.

A najlepsze oliwki były na rynku w Pilar i te zakupione w słoiczkach ze sklepu się do nich nie umywają.
Nocujemy na kempingu w Motril, a jutro jedziemy dalej.

sobota, 27 kwietnia 2024

El Rocio - czyli Hiszpania

Wczorajszy dzień był bardzo deszczowy, więc zamiast siedzieć w kamperze i się nudzić postanowiliśmy wykorzystać go na przejazd do Hiszpanii. I zameldowaliśmy się na kempingu w El Rocio. Planowaliśmy ponowne zwiedzanie tego miasteczka przed przejazdem do Portugalii, ale wtedy deszczowa pogoda nam przeszkodziła. A dziś było bardzo ładnie, co prawda trochę wiało, ale było ciepło i cały dzień świeciło słońce. Rano po kawie poszliśmy na piechotę, bo kemping jest na obrzeżach miasteczka. Asfalt nam się skończył po 100 metrach a dalej tylko piasek, piasek i piasek, bo El Rocio to miasteczko bez bruku, asfaltu, bez chodników i wszystkie ulice są piaszczyste. El Rocio to miejsce chyba największej pielgrzymki ogólno hiszpańskiej do Sanktuarium Nuestra Senora del Rocio.

Na znalezionym w sieci planie zeszłorocznej pielgrzymki widać ile tych piaszczystych uliczek jest (to te białe) oraz ile jest domów różnych bractw ( to te szare na planie). Ponoć na coroczną pielgrzymkę może przyjechać około miliona osób, które świętują tu Zielone Świątki. W tym roku to 17 maja i wg planów zapowiedziało się 127 różnych bractw oddanych kultowi Matki Bożej.

Dziś jest sobota i w kościele akurat trafiliśmy na ślub. A tak w ogóle to było bardzo dużo odwiedzających, większość restauracji i sklepów z pamiątkami była otwarta.

Sanktuarium

Niektóre z bractw mają bardzo ładne siedziby, niektóre są skromniejsze, ale przed każdym budynkiem są specjalne płotki do wiązania koni, choć dziś koni żywych było jak na lekarstwo, za to królowały te konie mechaniczne.
Konie spotkaliśmy na placu głównym przed kościołem, były też bryczki, którymi można się było przejechać po miasteczku i kucyki, z których chętnie korzystały dzieci.
Odwiedziliśmy kilka sklepów w poszukiwaniu jakiś skarbów, ale nic nie udało się wypatrzeć, choć Zenek w każdym się przymierzał do kolejnego kapelusza. Ja za to oglądałam suknie, takie jakie noszą donny w Andaluzji, ale nie skusiłam się na żadną.
Udało nam się odnaleźć oliwkę giganta, jeszcze żywą, ale słońce już przez koronę przyświecało.
Zenek jeszcze sprawdził, czy zmieści się pod stół do serwowania piwa dla końskich jeźdźców
i ruszyliśmy z powrotem, spotykając grupę kowbojów - ostatni z nich miał nos w telefonie!!!
Jest też jedna zagadka - dziś wiał silny wiatr, po tych piaszczystych uliczkach jeździły samochody i mimo wszyskto nic się nie kurzyło. Więc pytanie jest: co to za piasek?


czwartek, 25 kwietnia 2024

Lagos

Z Nazare przejechaliśmy znów na południe, z jedno nocnym przystankiem na spanie i zakupy w Evorze, i jesteśmy w Lagos. Początkowo chcieliśmy pojechać do Albufeiry, ale tam już byliśmy, więc padło na Lagos. Jadąc przez Portugalię bardzo dziwiłam się zmiennością krajobrazu. Były górki i kręte drogi, potem było całkowicie płasko, potem znów wzgórza i różne uprawy. Przejeżdżaliśmy przez gaje pomarańczowe, oliwne czy winnice, ale pierwszy raz widziałam uprawę kaktusów.

Jedno z miasteczek miało chyba z osiem takich mostków
Ale największa atrakcja z drogi to była przed miasteczkiem Odiaxere, gdzie natrafiliśmy na bocianie el dorado. W zasadzie boćków jest tu bardzo dużo, prawie w każdym miasteczku jest kilka gniazd, ale łąka - tak ze 4 hektary - a na niej więcej niż 100 bocianich gniazd to chyba ewenement.

Dobrze, że droga miała szerokie pobocze i można się było zatrzymać, by zrobić zdjęcia.
A dziś pojechaliśmy do Lagos, bo kemping jest jakieś 5 km za miastem. I znów dziękujemy opatrzności za elektrykę w rowerach, bo bez niej byłoby ciężko.
Pochodziliśmy trochę po uliczkach starego miasta, a że dziś Portugalczycy mieli święto, to otwarte były tylko knajpki i sklepiki z pamiątkami. I było bardzo dużo ludzi.
Potem zeszliśmy na poziom morza i tam natknęliśmy się na resztki murów obronnych i fort broniący wejścia do portu
A port jest bardzo ruchliwy - co chwilę coś wpływało, coś wypływało i najwięcej było małych łódek z odważnymi turystami, odważnymi bo dziś wiał bardzo silny wiatr i otwarty ocean pewnie był z falami.

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Nazare - odpoczynek

Cieszymy się ładną pogodą, temperaturami w okolicy 23 stopni i słonecznymi dniami. U nas tak:

Postanowiliśmy zrobić sobie krótką przerwę od zwiedzania i uregulować lekko rozchwiane układy trawienne. Jedzenie w restauracjach jest fajne, nie ma gotowania i zmywania, ale tak w sumie nie wiesz, co tak dokładnie jest w środku. Dodatkowo dochodzi sprawa wody - de facto w każdym miejscu inna, no i mamy potencjalne problemy gastryczne. Ale już jest dobrze i jutro jedziemy dalej. 

Początkowe plany obejmowały zwiedzanie północnej Hiszpanii i okolic Bordeaux we Francji, ale zorientowaliśmy się, że mamy limit czasowy. Wolno nam być w Hiszpanii pół roku bez konsekwencji podatkowych, a potem to już podlegamy pod ichniejszego fiskusa. Podsumowaliśmy pobyt z początku roku i planowany wyjazd na następne zimowanie i wyszło nam, że mamy tylko 9 dni na przejazd. Dodatkowo prognozy pogody na północy mówią o zimniejszych dniach, więc padło na Lazurowe Wybrzeże i pojedziemy drogą nad Morzem Śródziemnym. 

A tu w Portugalii ćwiczymy różne wędliny, bo szynka już nam się trochę znudziła. Na początek coś czego nie polecamy, bo wartości w tym wyrobie nie ma zbyt dużo. Po prostu mąka zmieszana z tłuszczem wieprzowym, dość dobrze doprawiona, o konsystencji mazidła do chleba -  jak nasza metka, tylko bez mięsa. Skusił mnie napis "smak regionalny".

A to były kiełbaski z surowego mięsa, takie na grilla lub patelnię, podobne do naszych białych surowych - dobre z sosem czosnkowym.
Tu mamy coś pośredniego pomiędzy naszą polską surową a chorizo. Wygląda dobrze i czeka na spróbowanie.
Tu jest kiełbasa podobna do salami, tylko bardziej miękka. Nie dała się pokroić w cienkie plasterki. Smak ok, choć nic specjalnego. Obie te kiełbasy mają napis porco preto co oznacza, że zostały zrobione z czarnej świni iberyjskiej, czyli miejscowy wyrób.
A tu są wyroby najbardziej podobne do naszych. Ta gruba to jak krakowska sucha, tylko dodatkowo doprawiona papryką. A te cienkie trochę podobne do śląskiej, trochę bardziej zwarte, choć napis na opakowaniu mówi, że to chorizo.

Wniosek jest taki, że mamy w Polsce najlepsze wędliny. Być może jest to kwestia przyzwyczajenia do danych smaków, ale inne nacje też doceniają nasze wyroby wędliniarskie. W Lo Monte jednego razu sąsiad Belg, z pochodzenia Węgier, pytał się o położenie polskiego sklepu, bo mieli ochotę na leczo i szukali dobrej kiełbasy do środka. Już się cieszę na świeżą śląską albo białą z chrzanem jak wrócimy do domu.
Ale zarówno Hiszpania jak i Portugalia są mistrzami jeśli chodzi o ryby i owoce morza. Każdy sklep ma w swojej ofercie świeże rybki i inne cuda, a w Portugalii dodatkowo suszone i solone norweskie dorsze są w każdym markecie.

piątek, 19 kwietnia 2024

Nazare

Wczoraj zrobiliśmy sobie dzień emeryta i oprócz gotowania obiadu i zmywania nic nie robiliśmy. Pogoda była ładna, to można się było wygrzewać na słońcu. Dziś rano obudziliśmy się z chmurami na niebie, ale dobrze, że nie padało. A po 11 na kempingu zrobiło się zamieszanie, bo na dziś były zaplanowane ćwiczenia p-poż i wszystkich turystów zgromadzono na trawniku koło recepcji, a bombeiros wjechali na teren kempingu i sprawdzali, czy ktoś nie został na parceli czy w domku. 

Potem wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy do miasteczka. Było trochę pod górkę, a potem dłuuuuuugo z górki, aż do poziomu morza.
Łodzie stoją, tak jak stały 8 lat temu, również stoiska z suszonymi rybami wydają się takie same
Dziś też świeże rybki suszyły się na słońcu i wietrze.
Przejechaliśmy cały nadmorski deptak aż do portu, odwiedziliśmy większość straganów w poszukiwaniu jakiś ładnych rzeczy, ale wszechobecny trend na sprowadzanie pamiątek z Chin tutaj też ma się dobrze. A potem poszukaliśmy knajpki z jedzeniem i Zenek tradycyjnie mięsiwo grillowane, a ja rybka też z grilla. Ryba była pyszna mimo ości!!!

Jedząc obiad zastanawialiśmy się jak wrócić na kemping i nie paść ze zmęczenia i postanowiliśmy skorzystać z kolejki na klif. 
Kolejka kosztuje 2,5,  rowery jadą za darmo. Za darmo są też widoki w czasie jazdy.

Wjazd do góry to było genialne rozwiązanie, a przy okazji odwiedziliśmy Sanktuarium Naszej Pani z Nazare. Jest to najstarsze sanktuarium maryjne w Portugalii, a figurka Maryi karmiącej Jezusa jest ponoć autorstwa św. Józefa i w IV wieku przyniósł ją tu mnich zwany Romano. Kopia figury jest do oglądnięcia w kościele i wygląda tak:
Figurkę ogląda się z bliska, bo za 1 euro można było pójść do zakrystii, wspiąć się po schodach i wejść na ołtarz. Cały kościół jest bardzo bogato zdobiony i nic dziwnego bo był pod szczególną opieką portugalskich królów. Ale jak wyczytałam w sieci, azulejos były produkowane w Holandii!
No to kilka zdjęć: widok na ołtarz od strony drzwi - figura Maryi jest dokładnie pośrodku, a na lewo i prawo są drzwi, którymi wchodzi się na ołtarz.
A tu widok na kościół od strony ołtarza
figury świętych po prawej i lewej stronie ołtarza oraz złocone kolumny

i kafle w zakrystii

Tradycyjnie pochodziliśmy po straganach na placu przed sanktuarium 
i obowiązkowo podziwialiśmy widoki z wysokiego na 100 metrów klifu.
Fal dziś nie było, więc podarowaliśmy sobie centrum surfingowe. Tu jest link do poprzedniej relacji z Nazare, tan można sobie poczytać o surferach i falach. 
https://anna-i-zenek.blogspot.com/2016/05/w-najblizszym-tygodniu-nie-bedzie.html
I na koniec dwa zdjęcia współczesnych kafelków - na dolnej i górnej stacji kolejki - prawda, że ładne?