sobota, 27 kwietnia 2024

El Rocio - czyli Hiszpania

Wczorajszy dzień był bardzo deszczowy, więc zamiast siedzieć w kamperze i się nudzić postanowiliśmy wykorzystać go na przejazd do Hiszpanii. I zameldowaliśmy się na kempingu w El Rocio. Planowaliśmy ponowne zwiedzanie tego miasteczka przed przejazdem do Portugalii, ale wtedy deszczowa pogoda nam przeszkodziła. A dziś było bardzo ładnie, co prawda trochę wiało, ale było ciepło i cały dzień świeciło słońce. Rano po kawie poszliśmy na piechotę, bo kemping jest na obrzeżach miasteczka. Asfalt nam się skończył po 100 metrach a dalej tylko piasek, piasek i piasek, bo El Rocio to miasteczko bez bruku, asfaltu, bez chodników i wszystkie ulice są piaszczyste. El Rocio to miejsce chyba największej pielgrzymki ogólno hiszpańskiej do Sanktuarium Nuestra Senora del Rocio.

Na znalezionym w sieci planie zeszłorocznej pielgrzymki widać ile tych piaszczystych uliczek jest (to te białe) oraz ile jest domów różnych bractw ( to te szare na planie). Ponoć na coroczną pielgrzymkę może przyjechać około miliona osób, które świętują tu Zielone Świątki. W tym roku to 17 maja i wg planów zapowiedziało się 127 różnych bractw oddanych kultowi Matki Bożej.

Dziś jest sobota i w kościele akurat trafiliśmy na ślub. A tak w ogóle to było bardzo dużo odwiedzających, większość restauracji i sklepów z pamiątkami była otwarta.

Sanktuarium

Niektóre z bractw mają bardzo ładne siedziby, niektóre są skromniejsze, ale przed każdym budynkiem są specjalne płotki do wiązania koni, choć dziś koni żywych było jak na lekarstwo, za to królowały te konie mechaniczne.
Konie spotkaliśmy na placu głównym przed kościołem, były też bryczki, którymi można się było przejechać po miasteczku i kucyki, z których chętnie korzystały dzieci.
Odwiedziliśmy kilka sklepów w poszukiwaniu jakiś skarbów, ale nic nie udało się wypatrzeć, choć Zenek w każdym się przymierzał do kolejnego kapelusza. Ja za to oglądałam suknie, takie jakie noszą donny w Andaluzji, ale nie skusiłam się na żadną.
Udało nam się odnaleźć oliwkę giganta, jeszcze żywą, ale słońce już przez koronę przyświecało.
Zenek jeszcze sprawdził, czy zmieści się pod stół do serwowania piwa dla końskich jeźdźców
i ruszyliśmy z powrotem, spotykając grupę kowbojów - ostatni z nich miał nos w telefonie!!!
Jest też jedna zagadka - dziś wiał silny wiatr, po tych piaszczystych uliczkach jeździły samochody i mimo wszyskto nic się nie kurzyło. Więc pytanie jest: co to za piasek?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz