Dziś rano obudził nas deszcz i przez moment lało solidnie, a po śniadaniu rozpogodziło się i wyszło słońce. Ruszyliśmy do następnego miasteczka Castro Verde, ale dziś będzie jeszcze o miasteczku Silves. Starówka jest malutka i nie znaleźliśmy zbyt dużo zabytków, choć pochodziliśmy po wąskich i krętych uliczkach. Tu widok na plac miejski ze średniowiecznym pręgierzem i brama w murach obronnych.
Za bramą zaczęły się strome uliczki prowadzące do zamku.Jedna z takich uliczek doprowadziła nas do katedry, ale zdjęć ze środka nie będzie, bo wczoraj była niedziela i w katedrze była msza, a potem była zamknięta. Są tylko zdjęcia z zewnątrz - od przodui od tyłu zrobione z murów zamkowych.Miejscowi po tych wąskich i stromych uliczkach śmigają samochodami, nawet jak są oznaczone zakazem ruchu, no chyba, że dawną uliczkę zamieniono w schody ( i wtedy to trzeba by Jamesa Bonda z jego niezniszczalnym Astonem).Udało mi się wypatrzyć dwie dekoracje z kafli - jedna historyczna przedstawiającą panoramę miasteczka i pewnie króla wyzwoliciela,a drugą całkiem współczesną z motywem kwiatowym.Innym ciekawym przykładem sztuki ulicznej jest pomysł pomalowania ulicznych skrzynek elektrycznych w motywy miejscowe - i wierzcie mi, każda skrzynka była pomalowana i każda miała inny malunek. Tu kilka przykładów
Przejawem sztuki nowoczesnej jest też rzeźba rowerzystki, postawiona obok terenów sportowych - koszyk z pomarańczami nie jest integralną częścią tej instalacji, a to pewnie dodatek do sztuki, by była użytkowa!Jutro idziemy zwiedzać Castro Verde - jest tu ładny kościół cały w kafelkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz