środa, 31 lipca 2019

23. Raften - Sandvika Camping

Lofoty - ciąg dalszy - tak wyglądają z drogi (jeśli akurat nie jedziesz tunelem)
Dziś był tylko krótki przejazd , a zainstalowaliśmy się pod taką skałą i po raz pierwszy od tygodnia udało nam się złapać satelitę i mamy TV.
A za tymi skałkami są takie widoki - trzeba się tylko na nie wdrapać.
I jeszcze jeden widoczek z okolicznych skał - tym razem na mnie i nasz pojazd
A chodząc po okolicy znalazłam moroszkę - skandynawską malinę, która jest tutaj hitem dzikorosnących jagód. Po fińsku nazywa się "lakka", po norwesku "molte" a po angielsku "cloud berry" i wygląda tak. Ma dużo witaminy A i C i jest dobra do przetwarzania na dżemy, soki i nalewki.
A na dobranoc mieliśmy niespodziankę - dokładnie przed naszym kampingiem mijały się dwa Hurtigruteny, to te same które przepływały koło Raften przez Trollfiord. I jak się mijały to głośno buczały syrenami i wszyscy rzucili się do robienia zdjęć. Ja też.

wtorek, 30 lipca 2019

22. Raften

Odpoczywamy. Słońce dziś praży jak w tropikach, dobrze, że choć trochę wiaterku jest. Zenek dziś złapał z 6 małych rybek, ale poszły z powrotem do morza coby urosnąć. Ja dziś czytałam, opalałam się i jestem już gotowa do dalszej podróży. Wczoraj wieczorem przepływał koło nas jeszcze statek straży granicznej
a w nocy - choć to było już dziś (bo o pierwszej) sfotografowałam jeszcze jeden rejsowy do Kirkenses
Te statki to jedna z atrakcji tego kampingu i wszyscy polują z aparatami, komórkami i co tam kto jeszcze ma do robienia fotek.
To dzisiejszy Hurtigruten
A dziś znów przypłynął mały stateczek i przez jakiś czas płynął równolegle do tego dużego i po chwili Finnmarken prawie się zatrzymał. Pewnie nastąpiło przekazanie jakiś towarów, ale to po drugiej stronie, więc możemy się tylko domyślać.
Pięć lat temu, przed poprzednią norweską wyprawą sprawdzałam możliwość zabrania się na ten rejs z kamperkiem. Pomysł był taki: dojechać do Bergen kamperem, zamustrować się na statek, popłynąć aż do Kirkenses, a potem wrócić drogą lądową. To byłaby świetna wyprawa - Norwegia z lądu i morza - ale niestety statki nie przewożą samochodów. Tak więc pomysł upadł, może i dobrze bo cena rejsu pewnie byłaby zaporowa. Sprawdziłam ile kosztuje dziś rejs Bergen - Kirkensen - Bergen
w kabinie średniej klasy, dwuosobowej, zewnętrznej - to między 2 a 3 tysiące euro (na jedną osobę). Sam rejs, bez kosztów dojazdu do portu i powrotu do domu. Tak więc kamperek to dobra i względnie tania opcja zwiedzania.
Jutro jedziemy dalej, gdzieś na Lofotach będziemy jeszcze dzień lub dwa.

poniedziałek, 29 lipca 2019

21. Raften (Lofoty)

Przejechaliśmy już 5 tysięcy kilometrów, więc odpoczynek nam się należy jak psu zupa. No to odpoczywamy. Okolice kampingu są bardzo urokliwe - to widok na południe i zachód
a to na wschód - tu zatoczka jest bardzo płytka więc jest zdjęcie z przypływem i odpływem.
Ale fiord jest głęboki na tyle, że pływają po nim całkiem duże statki i również Hurtigruten ma tu swoją trasę na skróty przez Lofoty. Dziś przed dużym statkiem przepłynęła żaglówka i rybacki kuter, to możecie porównać skalę.

Zenek w komfortowych warunkach dziś łowił ryby, z platformy i stołeczka na siedząco, ale dzięki Bogu nic jadalnego nie złapał, bo jeszcze kończymy pastę z makreli. (Złapały mu się jakieś małe egzemplarze, więc wypuścił.)
 A ja upiekłam dziś focaccię, bo zapomnieliśmy kupić chleba w sobotę,  w niedzielę sklepy pozamykane, a tu w okolicy nie ma żadnego sklepu. I jeszcze zrobiłam dobry obiad - pieczona karkówka, ryż z warzywami i buraczki.
Pogoda dziś była świetna - cały dzień słońce i przyjemna bryza - w miejscu osłoniętym od wiatru można się było opalać. Zostajemy tu na jeszcze jeden dzień, albo na dwa - przecież nigdzie nam się nie śpieszy.

niedziela, 28 lipca 2019

20. Finnsæter - Raften

Pożegnaliśmy dziś trole na Senji
i pożegnaliśmy również Senję - wyspa ciekawa i gdybyśmy byli o jakieś 20 lat młodsi, to pewnie pochodzilibyśmy sobie trochę po okolicznych górach, a tak to nam się już nie chce.
Ruszyliśmy w dalszą drogę - dziś do przejechania było ok 220 km, ale na miejsce docelowe dotarliśmy dopiero po 18. Jesteśmy już na Lofotach, na razie na wyspie Hinnoya w miejscu nazwanym Raften. Jest to kamping, bez recepcji, za to z automatem parkingowym i można sobie wykupić miejsce z prądem lub bez. Automat działa na karty bankomatowe.
Ażeby tu się dostać to musieliśmy przejechać dwie wyspy Andoryę, na którą prowadził taki malowniczy most - na drugim zdjęciu miejsce na wypicie kawy tuż przed mostem z taaaakim widokiem,
natomiast na drugą wyspę Rollę prowadził tunel podfiordowy.
Drogi na obu wyspach wymagały dużej uwagi: były wąskie i strasznie dziurawe, ale za to widoki dookoła wspaniałe. Obie wyspy to w zasadzie kawał wielkiej skały i tylko nad brzegiem fiordu jest droga i gdzie niegdzie stoją domy. 
Rolla zakończyła się przeprawą promową - naszą pierwszą w tej wyprawie, ale na pewno nie ostatnią.
Na przystani byliśmy pierwsi i choć prom stał już przy brzegu, to musieliśmy czekać, bo miał akurat przerwę obiadową. Za to wyjazd z promu był ciekawy, bo na jekieś 150 metrów przed przystanią obsługa opuściła burtę i mieliśmy panoramiczny widok na cumowanie promu.
To już widoczek z drogi dojazdowej do kampingu. Jutro będą nowe fotki okolic, bo chyba tu zostaniemy dzień lub dwa.

sobota, 27 lipca 2019

19. Fiordbotn Camping - Finnsæter

Rano mieliśmy niemiłą niespodziankę. Cała okolica spowita w gęstej mgle i zero wiatru. Po wczorajszym wietrznym poranku, dziś kompletna flauta. Co ciekawe nikt z kampingu nie chciał odjeżdżać. Zjedliśmy śniadanie, potem jeszcze wypiliśmy kawę, posprzątaliśmy kamperka i koło jedenastej mgła zaczęła się rozpraszać. Resztki mgły w dolince
Ruszyliśmy więc w drogę w tempie 50km/h by podziwiać mijane widoki. Co chwilkę zresztą zatrzymywaliśmy się na zdjęcia więc popatrzcie.
Napotkalismy również normalną plażę z miałkim piaskiem zamiast skał i roślinnością wydmową
oraz mnóstwo wysepek
A przy tym widoku Zenek powiedział, że mógłby tu zamieszkać.
Dojechaliśmy do przystani promowej w Gryllefiord i zrobiliśmy w tył zwrot i na noc zatrzymaliśmy się na stelplatzu koło Hulderheimen, czyli Domu Huldry. Huldra to żeński odpowiednik trolla, żyjący w Skandynawii i zazwyczaj pojawiający się jako młoda piękna dziewczyna, naga i kusząca tubylców.
A to pewnie szpetne trolle
Dziś jeszcze dygresja na temat dróg. Jeżdzi nam się dobrze. Te międzynarodowe to wiadomo w jakim standardzie, ale te bardziej "powiatowe" też są w niezłym stanie. Dziś jechaliśmy przez kilka tuneli, które były tak wąskie, że w środku były mijanki na wypadek spotkania kogoś z naprzeciwka. Zresztą na drogach też są mijanki (ciekawe, że po norweski mijanka też jest na M)
A jak przejeżdżaliśmy przez Tromso, to na wylocie na wyspę Kvaloya wjechaliśmy w podziemny tunel, a w nim były aż dwa ronda. Dobrze, że oglądaliśmy wcześniej trasę i wiedzieliśmy w jakim kierunku jechać, bo te ronda to było totalne zaskoczenie. Tak to wygląda na mapach googla - tunele to te na szaro.
I na koniec najkrótszy z dzisiejszych tuneli (najdłuższy miał 2,5 km)

piątek, 26 lipca 2019

18. Sommaroy - Fjordbotn Camping (Senja)

Wczoraj o jedenastej poszliśmy sobie na spacer po okolicach kampingu i  zrobiłam kilka zdjęć: na pierwszym widać nawet naszego kamperka, a na drugim pobliską plażę z ładnym koralowym piaskiem.
Chętnych do kąpieli raczej nie było.
W nocy o 4 zerwał się dość silny wiatr, więc na kmpingu zrobił się ruch. Ci co optymistycznie rozłożyli markizy musieli je pozwijać, a ludzie z namiotów biegali z młotkami i dobijali śledzie. Nam tylko przestawiło antenę na dachu, bo inne rzeczy pochowaliśmy przed pójściem spać. Chętnie byśmy tam zostali na jeszcze jeden dzień, ale musieliśmy się wynieść, bo prawie cały kamping został zarezerwowany przez większą zorganizowaną grupę. Koniec świata, a jednak ma wzięcie!
Wiać przestało koło dziewiątej, a my po śniadaniu ruszyliśmy dalej. Poranne chmury zaczęły się podnosić i od czasu do czasu wychodziło słońce. Poniżej jeszcze jedno zdjęcie okolic Sommaroy.
Planowaliśmy przeprawę promową na Senję, ale w związku z wiatrem postanowiliśmy pojechać drogą. I dobrze, bo widoki były bardzo ładne.
Jechaliśmy dziś po terenach rolniczych. Brzegi fiordów w większości były łagodne i trawiaste, więc mijaliśmy dużo ukwieconych łąk, pastwiska dla krów i owiec. I praktycznie co kawałek stał jakiś dom mieszkalny, ale to tylko bezpośrednio przy drodze. Łąki nie dość, że wyglądały pięknie to jeszcze fantastycznie pachniały.
Ostatnie zdjęcie zrobiłam na oddalonym od ludzkich siedzib parkingu. Jak widać Norwedzy cieszą się kwiatani wszędzie nie tylko przed własnymi domami.
I tak dojechaliśmy do drugiego celu naszej wyprawy - na wyspę Senję. Zaraz po przejechaniu mostu, skręciliśmy w prawo i jechaliśmy sobie wzdłuż brzegu i znów przy drodze stało mnóstwo domów. Dziś nocujemy nad samym brzegiem fiordu Stonnesbotn i jak przyjechaliśmy to pogoda była cudna. Teraz znów chmury przykryły okoliczne górki.