i pożegnaliśmy również Senję - wyspa ciekawa i gdybyśmy byli o jakieś 20 lat młodsi, to pewnie pochodzilibyśmy sobie trochę po okolicznych górach, a tak to nam się już nie chce.
Ruszyliśmy w dalszą drogę - dziś do przejechania było ok 220 km, ale na miejsce docelowe dotarliśmy dopiero po 18. Jesteśmy już na Lofotach, na razie na wyspie Hinnoya w miejscu nazwanym Raften. Jest to kamping, bez recepcji, za to z automatem parkingowym i można sobie wykupić miejsce z prądem lub bez. Automat działa na karty bankomatowe.
Ażeby tu się dostać to musieliśmy przejechać dwie wyspy Andoryę, na którą prowadził taki malowniczy most - na drugim zdjęciu miejsce na wypicie kawy tuż przed mostem z taaaakim widokiem,
natomiast na drugą wyspę Rollę prowadził tunel podfiordowy.
Drogi na obu wyspach wymagały dużej uwagi: były wąskie i strasznie dziurawe, ale za to widoki dookoła wspaniałe. Obie wyspy to w zasadzie kawał wielkiej skały i tylko nad brzegiem fiordu jest droga i gdzie niegdzie stoją domy.
Rolla zakończyła się przeprawą promową - naszą pierwszą w tej wyprawie, ale na pewno nie ostatnią.
Na przystani byliśmy pierwsi i choć prom stał już przy brzegu, to musieliśmy czekać, bo miał akurat przerwę obiadową. Za to wyjazd z promu był ciekawy, bo na jekieś 150 metrów przed przystanią obsługa opuściła burtę i mieliśmy panoramiczny widok na cumowanie promu.
To już widoczek z drogi dojazdowej do kampingu. Jutro będą nowe fotki okolic, bo chyba tu zostaniemy dzień lub dwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz