Przejechaliśmy już 5 tysięcy kilometrów, więc odpoczynek nam się należy jak psu zupa. No to odpoczywamy. Okolice kampingu są bardzo urokliwe - to widok na południe i zachód
a to na wschód - tu zatoczka jest bardzo płytka więc jest zdjęcie z przypływem i odpływem.
Ale fiord jest głęboki na tyle, że pływają po nim całkiem duże statki i również Hurtigruten ma tu swoją trasę na skróty przez Lofoty. Dziś przed dużym statkiem przepłynęła żaglówka i rybacki kuter, to możecie porównać skalę.
Zenek w komfortowych warunkach dziś łowił ryby, z platformy i stołeczka na siedząco, ale dzięki Bogu nic jadalnego nie złapał, bo jeszcze kończymy pastę z makreli. (Złapały mu się jakieś małe egzemplarze, więc wypuścił.)
A ja upiekłam dziś focaccię, bo zapomnieliśmy kupić chleba w sobotę, w niedzielę sklepy pozamykane, a tu w okolicy nie ma żadnego sklepu. I jeszcze zrobiłam dobry obiad - pieczona karkówka, ryż z warzywami i buraczki.
Pogoda dziś była świetna - cały dzień słońce i przyjemna bryza - w miejscu osłoniętym od wiatru można się było opalać. Zostajemy tu na jeszcze jeden dzień, albo na dwa - przecież nigdzie nam się nie śpieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz