sobota, 20 lipca 2019

12. Vestre Jacobselv - Karasjok

Wróciło lato. Dziś mieliśmy 27 stopni, a teraz (prawie siódma) jest 21. Dopadło nas chyba to ciepło, które płynie nad Polskę również.  Pożegnaliśmy fiord Varanger,
a przywitaliśmy się z graniczną rzeką Karasjohka i tak sobie nieśpiesznie jechaliśmy podziwiając widoki
Rzeka jest bardzo zmienna - ma bystrza i kamienie, ale również płynie leniwie i ma mnóstwo piaszczystych łach pośrodku i plaż przy brzegu. Bardziej zagospodarowana jest po stronie fińskiej, jest tam więcej domów, może dlatego, że brzeg jest bardziej łagodny.
Podróżujemy od kilku dni przez krainę Samów, czyli rdzennych mieszkańców tych ziem. Postanowiliśmy poznać trochę ich kulturę i historię, a najlepszym do tego miejscem jest Karasjok. Miasteczko, które wg opisów ma 3000 mieszkańców i 60 tysięcy reniferów. Są tu dwa muzea i norweski Parlament Samów zwany Sametinget. Poszliśmy go dziś oglądnąć, ale był zamknięty więc dopiero w poniedziałek będzie można zwiedzić go w środku. Tak wygląda na moich zdjęciach
a tak wygląda z lotu ptaka (zdjęcie znalezione w sieci)
Jutro idziemy zwiedzać miasteczko, więc będzie więcej zdjęć.
A na dobranoc scenka rodzajowa z kampingu - spacer dziadka w wnuczkiem i pieskami. Pieski na pewno ćwiczą do wyścigów z zaprzęgami !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz