wtorek, 15 lipca 2014

Jeżdżąc tu i tam, obserwujemy pojazdy służące turystom - czasem trafiają się nietypowe, wyrózniające się w tłumie seryjej produkcji. Też bym naszego kamperka nietypowo pomalowała, ale Zenek nie pozwala!
Tu przykład samoróbka, cała chromowa, jak nowa pralka (zdjęcie trochę kiepskie, bo pod słońce - musicie mi uwierzyć)
a tu już coś na widok czego serce rośnie:
Pierwsze niemieckie, drugie norweskie - widać ludzie północy też mają fantazję, pewnie w trakcie długiej, zimowej nocy, gdy jest ciemno i trzeba sobie rozświetlić życie.

Dziś rano o ósmej było 23*C, koło dziewiątej zachmurzyło się i zaczęło padać (zachmurzona Norwegia też ma swój urok)
ale po południu wróciła ładna pogoda.
 Po drodze mijaliśmy kolejną plażę, jak na Lazurowym Wybrzeżu - zdjęcie robione bez słońca, a i tak widać turkus wody
Słońce grzeje naprawdę mocno i czasem mamy wrażenie, że jesteśmy na południu Europy, a nie w zimnej Norwegii. Dobrze, że w przebłysku zdrowego rozsądku zapakowałam krótkie spodenki i bluzki na naramkach, bo nie miałabym w czym chodzić.
To jest marina w Svolvaer, 

a my jesteśmy teraz na kampingu Hammerst, kilka kilometrów za Svolvaer - mały, dość tani i ma internet na całej powierzchni.
Gdyby nie kampery, które stoją przed nami, to mielibyśmy taki widok:
A to jest budynek kuchni połączonej z biblioteką
 Pogodę na jutro zapowiadają deszczową, więc pewnie zostaniemy tu na jeszcze jeden dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz