niedziela, 27 lipca 2014

Lodowiec nazywa się Svartisen, a jęzor lodowca Engenbreen i tak wygląda w pełnej krasie
Na początek była krótka wycieczka stateczkiem w kierunku lodowca. Potem okazało się, że trzeba jeszcze pomaszerować kawałek. Gdy już dotarliśmy na miejsce zobaczyliśmy następny akwen wodny do pokonania. Niestety nie było następnej łodzi.  Piękne jeziorko z lodowcową wodą wygląda tak:
Ruszyliśmy prawa stroną jeziorka, co okazało się złą decyzją, bo po przejściu sporego kawałka ścieżka się skończyła. Ale napotkaliśmy po drodze prawdziwy most wiszący.
Zenek na moście tam, a ja na moście spowrotem
Potem ruszyliśmy lewą stroną lekko już ugotowani, bo dziś temperatura na pewno była powyżej 30*C.
Doszliśmy prawie pod lodowiec. Tak wygląda panorama jeziorka z drugiej strony
i droga po tych kamieniach po lewej
Lód jest niebieski i pięknie skrzył się w pełnym słońcu
W drodze powrotnej napiliśmy się wody ze strumienia - prosto z lodowca, więc mamy nadzieję, że była czysta. Nasze zapasy wody skończyły się dużo wcześniej.
Nad fiordem czekał już na nas stateczek
i z chęcią wróciliśmy do kampera.
Jeszcze ostatni rzut oka (aparatu) na lodowiec
i fikuśne fale od kilwatera łodzi na bardzo spokojnym fiordzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz